Podczas gdy inne dzieci w przedszkolu rysowały domek i słoneczko…
…u mnie kucyk-diabeł gromadził moc burzy z piorunami, a kucyk-anioł leciał go powstrzymać świetlaną aurą…
Przez kolejne lata brnęłam przez dziesiątki wprawek – opowiadań, fanfiction, a nawet poezji – niektóre tak straszliwe, że mogłyby wypalić oczy.
Każda nauczyła mnie czegoś nowego, kroczek po kroczku.
Mistrz interpretacji.
Mistrz bycia sobą.
Mistrz melancholii.
Za książki, w których nie chodzi o akcję: jedno zdanie o zdarzeniu i sto stron “jak, dlaczego, co to oznacza”.
Za bezkompromisową niezależność. Nikt inny nie potrafi tak docenić siebie i bronić swojego zdania bez pretensji ani szkody dla innych.
Za bratni umysł. Kiedy czytam jego akapity, to jakbym czytała doskonałą wersję swojej wypowiedzi.
Choć w środku znaleźć można bardzo wiele nawiązań do znanych wzorców i kultury popularnej, opowiadania z Arvelii nie są kolejnym Tolkienem/Rowling/kimśtam. Świat zaczynam od nowa i staram się często zmieniać punkty widzenia, a także perspektywę makro i mikro.